Miłość, miłość w Zakopanem
Opowiadania erotyczne o tematyce ostrej: Miłość, miłość w Zakopanem.
Po długiej i meczącej podróży wreszcie docieramy do schroniska, gdzie mamy rezerwację pokoi. Wreszcie można rozprostować nogi, bo podróż dała się we znaki. Kiedy mówiłeś, że zabierasz mnie na szkolenie dj-ów w Zakopanem, myślałam że żartujesz. Ja, nieopierzona w tym fachu i Ty, stary wymiatacz. Ale tak bardzo potrzebowałam odpoczynku. No i Zakopane. Mój raj na ziemi, gdzie ładuję akumulatory.
Rozciągając mięśnie i odpalając fajkę pod schroniskiem podziwiamy widoki. Piękne, wyniosłe i dumne góry, które prezentują się cudnie wczesną wiosną. Kończymy papierosa i zbieramy się do środka schroniska. Marzymy o prysznicu i łóżku, wyczerpani i zmęczeni a jednocześnie ciekawi szkoleń. W recepcji czeka na nas klucz. No właśnie. Jeden klucz. Jestem zła, bo rezerwowałam pokoje osobiście. Miały być dwa pojedyncze, ale jakiś kretyn pomylił rezerwację i jest tylko jeden podwójny. Wkurzenie sięga zenitu, tylko że awantura nic nie pomoże. Recepcjonista przeprasza i obiecuje niższy rachunek. Zrezygnowani zabieramy klucz. Bierzesz moją walizkę z głupim komentarzem, że jak zawsze spakowałam za dużo. Idziemy na trzecie piętro.
Pokój jest mały i skromny. Jedna szafa. Stolik. Dwa fotele. Duże okno. I jedno łóżko. Ogromny plus jest taki, że mamy łazienkę w pokoju. Pierwsze kroki oboje kierujemy do okna. Otwieramy je na oścież i chłoniemy zimną bryzę. Olśniło nas, że czas na kolację i faktycznie poczuliśmy głód. Schodzimy na dół, wiedzeni zapachem dobrego jedzenia.
W schroniskowej jadalni siedzi mnóstwo twoich znajomych z poprzednich szkoleń. Witasz się z nimi zadowolony i uśmiechnięty. Ja siadam cichutko przy stoliku ze swoim talerzem i filiżanką kawy. Obserwuje, z jaką swobodą rozmawiasz i uśmiechasz się. Zjadłam przepyszny posiłek. Wypiłam kawę i poczułam potworne zmęczenie. Ty wciąż brylujesz wśród towarzystwa i nawet nie zauważyłeś, że kolacja ci wystygła.
Cichutko podchodzę do ciebie, prosząc o klucz do pokoju. Mam dość. Marzę o prysznicu i łóżku, chociaż wciąż zastanawiam się, jak będziemy spać. Nieważne. Prysznic.
– Adrian? – pytam cicho. – daj mi proszę klucz.
Zapada cisza. Twoi koledzy patrzą na ciebie w milczeniu, prosząc o wytłumaczenie, więc mówisz im o pomyłce recepcji, a ja z rumieńcem na twarzy wychodzę, słysząc jeszcze na schodach śmiechy i komentarze.
Prysznic. Jedyna rzecz, która siedzi teraz w mojej głowie. Wchodzę do pokoju. Otwieram walizkę. Kosmetyczka, ręcznik, klapki i piżama. No właśnie – cholera. Gdzie moja piżama? Do diabła! Została na kanapie ze szlafrokiem. Kurczę. Co teraz? Zmęczenie coraz bardziej daje o sobie znać. Nie obchodzi mnie to. Biorę koszulkę i koronkowe majteczki, które miały być do sukienki na uroczystą kolację w ostatni dzień szkolenia. Trudno. Najwyżej rano wyskoczę i kupię jakaś piżamę w Zakopanem.
Ale teraz nie myślę o tym. Rozbieram się i wchodzę pod prysznic. Ciepła woda rozluźnia moje ciało, uwalniając zmęczenie i stres. Kojący zapach balsamu uspokaja. Nie wiem jak długo stoję pod wodą, ale czas kończyć. Kiedy zakręciłam strumień, usłyszałam że wróciłeś do pokoju, bo pogwizdujesz wesoło. Fajnie, że masz dobry humor.
Zakładam koszulkę i majteczki, a ciało smaruję ulubionym balsamem. No i nic. Muszę wyjść z łazienki. Siedzisz w fotelu ze szklaneczką drinka. Obok czeka druga dla mnie. Patrzysz z zaciekawieniem na mnie, a ja rumieniąc się po końce uszu, tłumaczę ci, że zapomniałam piżamy. Śmiejąc się, próbujesz mi wmówić, że zrobiłam to celowo. Ale masz ubaw ze mnie. Ale znamy się tyle lat, że niekoniecznie mi to przeszkadza. Siadam z podkurczonymi nogami na drugim fotelu i zaczynam sączyc swojego drinka. Oboje czujemy się odprężeni. Bardzo odpężeni. Luźno rozmawiamy o szkoleniach, ale widzę jak patrzysz na moje nogi i jak korci cię zapach balsamu. Zaczynasz niespokojne wiercić się na fotelu. I…
No właśnie. Patrzę w okolice twojego rozporka. Szybki rzut okiem. Czyżbyś się podniecił? – przeleciało mi przez głowę. Nie! – zbeształam sama siebie. To ten klimat drinka. Zauważyłeś moje zmieszanie i stwierdziłeś, że idziesz pod prysznic. Zabrałeś niezbędne rzeczy i zniknąłeś.
Atmosfera w pokoju zrobiła się na tyle ciężka, że wstaję i otwieram okno, żeby złapać oddech. Noc otula góry, a ja zaczynam drżeć, bo przedwiośnie w górach jest zimne. Ale nadal stoję i napawam się widokami.
Wychodzisz z łazienki w samych bokserkach.
– Hej, a gdzie twoja piżama? – pytam.
– Przecież wiesz, że nie śpię w piżamie! – odpowiadasz.
Podchodzisz do mnie i zatrzymujesz się za mną, podziwiając góry, otulone ciemną nocą. Stoisz bardzo blisko. Nawet chyba za blisko, bo przez cienkie koronkowe majteczki czuję jak na mnie napierasz. O cholera! Naprawdę się podnieciłeś! Hmmmm. – pomyślałam. Jednak umiem jeszcze podniecić faceta. Ta myśl albo to zimno sprawia, że zaczynam drzeć. Zamykamy okno, ale tak aby nie zmienić pozycji. Oboje czujemy, że to nie koniec wieczoru dla nas. Dotykasz niby przypadkiem moich ramion. Przez koszulkę zaczynają odznaczać się moje piersi i twardniejace sutki. Patrzysz z ciekawością i pytaniem w oczach. Widać w nich pożądanie. Wiem, że będzie dobrze. Opierasz mnie o parapet i zaczynasz całować. Twoje
dłonie zakradają się pod koszulkę. Docierasz do moich piersi. Twoje dotknięcie powoduje mój cichy jęk. Wiesz, że to zgoda na więcej. Zdejmujesz mi koszulkę i patrzysz na biust. Zaczynasz całować mnie po szyi, schodząc coraz niżej. Trafiasz na moje piersi. Najpierw językiem delikatnie je muskasz, po to by po chwili pieścić je mocno, powodując moją przyjemność. Twoje dłonie schodzą niżej, do krawędzi moich majteczek.
Kładziesz mnie na łóżku i zdejmujesz je ze mnie. Rozchylasz uda i zaczynasz całować. Najpierw powoli, by już za chwilę lizać moją muszelke swoim szorstkim językiem. Liżesz mocno. Dłońmi chwytasz moje uda i trzymasz mocno, coraz głębiej wciskając język we mnie. Jestem już bardzo wilgotna i za chwilę dojdę. Czujesz, że zaczynam odpływać, więc zwiększasz intensywność.
O tak. Jeszcze chwilę. Osz kurwa!
Mineta spowodowała orgazm tak mocny, że mam wrażenie, że spadam. Zajebiście!Kiedy odzyskuję świadomość, wiem że czekasz na rewanż. Uwalniam cię z bokserek i biorę instrument do rąk. Zamykasz oczy. Rozluzniasz się. Pochylam się, aby wziąć go do ust. Mruczysz z zadowolenia. Hmmm, o to mi chodziło!Zaczynam się nim bawić coraz śmielej i wkładać go sobie w usta. Czuję na języku jak rośnie i to mnie też zaczyna podniecać. Mam ochotę na więcej. I sądząc po twojej minie, ty też masz na to ochotę.
Kładziesz mnie na plecy. Rozchylasz moje uda. Patrząc mi w oczy wchodzisz w moją mokrą muszelkę. Krzyk pzyjemnego bólu zamiera na moich ustach. Powoli rozluźniam mięśnie i przyzwyczajam się do twojego kutasa wewnątrz mnie. Zaczynasz się poruszać. Powoli. Kiedy się wycofujesz – wychodzisz prawie do końca, po to by znowu we mnie mocno wejść. Mocno. O tak. Cudownie. Patrzysz w moje oczy i szukasz gwiazd, ale wiesz, że to jeszcze nie ten moment.
Przyspieszasz swoje ruchy, a ja wychodzę biodrami naprzeciw ciebie. O tak. Cudownie. Mam ochot na więcej i czujesz to! Odwracasz mnie na brzuszek. Ja lekko wypinam tyłeczek i kochasz mnie teraz na pieska. Kiedyś ci powiedziałam po pijaku, że bardzo to lubię. Musiałeś zapamiętać. Bzykasz mnie ostro i mocno trzymając za biodra, a ja zaczynam zaciskać pięści z rozkoszy, wydając przy tym jęki zadowolenia.
Czuję, że i twój penis zaczyna coraz bardziej rozpierać moją muszelke. Chcę widzieć jak dojdziesz. Proszę żebyśmy znowu wrócili do poprzedniej pozycji.
– O nie, maleńka! – mówisz. – Ja się napracowałem już! Czas na ciebie.
Kładziesz się na plecach, siadam na tobie i wchodzę na twojego penisa. Osz cholera! Dopiero teraz czuję, jaki jest duży i jak głęboko wchodzi. Muszę przywyknąć. Ale już po chwili zaczynam się powoli poruszać. Odchylam swoje ciało do tyłu, opierając ręce na twoich kolanach. Swoje ręce kładziesz na moich biodrach i znowu nadajesz rytm. Czuję jak nadchodzi mój orgazm. O tak!
Jeszcze kilka ruchów. Kiedy moje mięśnie zaczynają się rytmicznie zaciskać na twoim penisie, ty także eksplodujesz we mnie. Ostatnimi siłami przyciagasz mnie do siebie i dochodzisz, ostatnim pchnieciem wydając krzyk spełnienia. Patrzysz na mnie, będąc jeszcze we mnie i z uśmiechem stwierdzasz:
– Znów widzę gwiazdy…