Adam i jego delegacja u baronowej. Seks na tarasie
Adam i jego delegacja u baronowej. Seks na tarasie
Po długich torturach dorzynano Mozarta. Sala balowa na jeden wieczór została zmieniona we wspaniałe audytorium tylko po to, żeby pozwolić baronowej Adelaide na zademonstrowanie jej talentów pianistycznych. Koncert był uciążliwie długi, ale stanowił najpoważniejszą pozycję wielkiego Święta Wiosny. Słuchacze, zagłębieni wygodnie w obitych czerwonym welurem fotelach, drzemali dyskretnie, znosząc ze stoickim spokojem niezasłużoną karę.
Adam, który przezornie zainstalował się w ostatnim rzędzie, nachylił się do ucha Aleksandry, córki baronowej.
– Może poszlibyśmy na taras? – zaproponował.
Palcami lekko wybijał marsza na obciągniętym nylonem udach młodej kobiety, a na zaimprowizowanej estradzie pianistka, owinięta w zielonkawą materię, atakowała zajadle takty utworu. Aleksandra spojrzała na Adama.
– A po co?
Najwyraźniej kpiła z niego. Jej wygląd wołał o zgwałcenie. Wydatne piersi były zaledwie okryte beżową gazą, pozwalając domyślać się dobranej kolorem bielizny. Czarna spódniczka, mocno ściśnięta w talii, niżej rozszerzała się na kształt tulipana, ukazując dość wysoko uda dziewczyny. Adam nie był jedynym, który dostrzegł, że Aleksandra miała pod spódnicą tylko pończochy. Twierdziła naiwnie, że ten brak osłony jest specjalnie dla niego, aby go podniecać. Adam jednak pochwycił spojrzenia mężczyzn, którzy obserwowali z nie ukrywanym podnieceniem moszczenie się Aleksandry w głębokim fotelu. Odsłaniała przy tym wysoko uda.
Spojrzał wtedy na dziewczynę i zauważył wielką radość na jej twarzy. Była szczęśliwa, że może podniecać. Adam doznał nagłego przypływu pożądania. Chwycił Aleksandrę za rękę i prawie wyrwał dziewczynę z fotela.
– Chodź! – szepnął.
Ruszyła za nim posłusznie. Wielki taras wychodzący na trawnik był zupełnie pusty, słabo tylko oświetlony lampionami. Adam wybrał ciemny kąt, najbardziej oddalony od sali balowej i oparł Aleksandrę o kamienną balustradę. Bez słowa wsunął rękę pod czarną spódniczkę. Jednocześnie zawładł ustami młodej kobiety. W mgnieniu oka zaczęła wić się rozgorączkowana, zaczepiając paznokciami o jego różową smokingową koszulę.
Adam pospiesznie wyjął członek, wymacał wilgotne łono i jednym ruchem, zginając tylko lekko kolana, zagłębił się w dziewczynie, po czym wyprostował się, gwałtownie przyciskając ją do balustrady.
– Uwaga – szepnęła Aleksandra – ktoś nadchodzi.
Jakaś para też wymknęła się z tego niemiłosiernego horroru muzycznego. Objęci, poszli w inny kąt tarasu. Bezlitosne dźwięki goniły za nimi. Baronowa Adelaida produkowała je w nadmiarze.
Aleksandra ścisnęła uda, zamykając w sobie Adama. Z daleka wyglądali na romantycznie flirtującą parę. Stwardniały członek, głęboko wsunięty, posiadł młodą kobietę bez reszty. Jęczała cicho z każdym jego poruszeniem. Jej clitoris była tak nabrzmiała, że Aleksandra przygryzała usta, żeby nie rozładować się za wcześnie.
Orgazm przychodził falami, w miarę jak Adam, niezdolny już do powstrzymania się, z zaciśniętymi na jej udach rękoma, wyrzucał nasienie w głąb jej brzucha. Towarzyszyły temu jęki Aleksandry.
– Dawno nie miałam takiej przyjemności – westchnęła głęboko.
Miłośnie ujęła gorący członek, który właśnie się z niej wysunął.
– Wydaje mi się, że masz jeszcze na mnie ochotę – dodała.
To była prawda. Adam wodził palcami po jej wspaniałych biodrach. Aleksandra ponownie westchnęła.
– Powinieneś był mnie wziąć od tyłu, taką miałam ochotę.
– Nigdy nie jest za późno – odpowiedział lekko schrypniętym głosem.
Kiedy zaczął ją obracać, spostrzegł kątem oka jednego z kierowników sali, który ze skruszoną miną i wzrokiem absolutnie obojętnym zbliżał się do nich.
– Proszę szanownego pana do telefonu.
Obrócił się i poszedł. Aleksandra, stanowczo do siebie go przyciągając, zdążyła jeszcze do niego szepnąć:
– Zostawimy to na potem. Jeśli, oczywiście, będę miała jeszcze ochotę.